„Wydarzyło się to po przerwie Bożonarodzeniowej, która znacznie się przedłużyła z powodu obfitych opadów śniegu. Kiedy Jean wróciła po tej długiej przerwie, powiedziała, że czuła się „pusta”. Potem dodała, że często czuje, że jesteśmy dwoma dzbankami, które przelewają sobie nawzajem wodę i zaczynamy spadać bez żadnej kontroli w otchłań bez dna, rozlewając się i pozostawiając ją „pustą”. Następnie powiedziała, że „głęboko, w ukryciu” czuła się tak, jakby była „wodospadem spadającym bez kontroli w bezdenną otchłań, w bezgraniczną przestrzeń, w nicość”. Wyjaśniła mi, że przerażające było zarówno poczucie braku kontroli, jak i spadanie. Co istotne, powiedziała: „Boję się, że stracę poczucie siebie”. (…)
Dzięki temu odkryciu Jean mogła następnie pokazać mi, że w stanach tych „rozlewanie” oznaczało „zapominanie”. Podczas długotrwałych nieobecności u mnie (a przeżywała mnie jak matkę tego, co w niej niemowlęce), czuła, że ja wylałam się z niej, a ona ze mnie. Ślady pamięci rozpuszczały się i Jean obawiała się, że już nie istniejemy.
Po tej sesji z Jean przeczytałam artykuł Michaela Whana zatytułowany „Lethe, czas i zapominanie” (Lethe, time and forgetting 1980). Whan pisze w nim, że w mitologii greckiej Lethe, oprócz tego, że jest „źródłem zapomnienia” w Zaświatach, jest również „stanem duszy, przyrównywanym do nieszczelnego dzbana”, i że to „przeciekanie” wiąże się z zapominaniem. Uderzyło mnie podobieństwo mitycznej opowieści do materiału Jean. Zapominanie wydaje się być śmiercionośne”.
Ten fragment jest jednym z wielu przykładów pracy, która robi na mnie ogromne wrażenie. Tustin nie zaczyna od założeń, zaczyna od niezwykle uważnego słuchania pacjentki. Nietrudno jest pomyśleć, że kiedy długo kogoś nie widzimy, zaczynamy go zapominać. Ale usłyszeć, że zapominanie jest jak wylanie się z naczynia, które dawało ramy, jak wodospad, który spada w nicość – wymaga prawdziwej otwartości. Tustin ma odwagę to, co usłyszy, traktować śmiertelnie poważnie. To w pewnej mierze łączy wszystkich terapeutów pracujących psychoanalitycznie, a może w ogóle wszystkich terapeutów – od tego przecież zaczęła nowa era rozumienia szaleństwa – od odkrycia, że w najdziwniejszej mowie coś jest przekazywane, jest sens, który trzeba usłyszeć, zrozumieć, odszyfrować. Tustin jest w tym mistrzynią, uczy jak to robić.
Podobnie jak w innych świetnych książkach o pracy z dziećmi autystycznymi, w książce Tustin można także znaleźć opis tego jak „staje się człowiek”. Jest to niezwykle trudne, czasem przerażające doświadczenie towarzyszenia i właściwie brania udziału wspólnie z pacjentem w wielkim trudzie wyłaniania się z różnych rodzajów nicości, nieistnienia. Tustin szuka w tej pracy wsparcia w sztuce, w literaturze i w poezji, z której w „Barierach autystycznych” korzysta pełnymi garściami. Jest czuła na metafory, słyszy je w miejscach, w których zazwyczaj się ich nie spodziewamy. Dokonuje nieustannego przekładu swojego doświadczenia na stany opisywane przez poetów i spowrotem. Niżej jeszcze jeden dobrze obrazujący to fragment książki Tustin:
W swoim wierszu „Flash-back” James Greene (1980, s. 9) bardzo żywo opisał przerażenie towarzyszące stanom separacji:
Skoro nie mogę ssać
Moich kciuków
Skoro jak piorun prawie-że się rozpadam –
Minus, nie-połączony-w-plus –
Czy będziesz mnie trzymać – w-krzyżyku – twoich ramion,
Delikatny kaftanie bezpieczeństwa? …
Och, połącz mnie z nadmiarem grzmotu
którego mózg jest udręczony
I płonie…1
Słowa „prawie-że” i „ – w-krzyżyku – twoich ramion” są połączone myślnikiem, przywodząc na myśl reaktywne stany fuzji, spowodowane paniką związaną z oddzieleniem cielesnym. Kiedy Steve jako niemowlę miał epizody konwulsji, uspokajało go jedynie trzymanie w ramionach ojca. Jako niemowlęta, autystyczne dzieci nie ssą palców ani kciuków, lecz w celu zmniejszenia napięcia uciekają się do obiektów autystycznych i kształtów autystycznych. Te stworzone przez nie zabezpieczenia i udogodnienia odwracają ich uwagę od grozy „rozlania” lub „wycieku” i całkowitego zniknięcia. Używając wyrażenia „minus nie-połączony-w-plus”,Greene wyraził arytmetyczną dokładność tych dzieci i ich Sartreańskie przerażenie, że staną się „nicością” (Sartre, 1957). Z kolei wspominając o „kaftanie bezpieczeństwa” Greene sugeruje, że niemożliwy do pomyślenia, niekontrolowany nadmiar, który grozi rozpuszczeniem, jest tym, co nazywamy „szaleństwem”. Autyzm jest obroną przed tym szaleństwem. Autystyczne praktyki tworzą sztywne „kaftany bezpieczeństwa”, które mają zapobiec rozpuszczeniu. Terapeuta staje się „delikatnym kaftanem bezpieczeństwa” dziecka, zastępując autystyczny przedmiot, który bezlitośnie się kurczy.
1 Flash-back „If I cannot suck My thumbs,
If like lightning I all-but crack —
A minus, non-plussed —
Will you hold me — criss-cross — in your arms,
A gentle strait jacket?…
Oh fuse me with the surplus of the thunder
Whose brain is racked
And under fire …”
Napisała: Julia Jastrzębska
Cytaty pochodzą z książki: Frances Tustin „Bariery autystyczne u pacjentów neurotycznych”
Zdjęcie: Frantisek Drtikol „The Soul”, 1930.